dla wszystkich, którzy czegoś chcą...

Gość

SCENA III

Marlena schodzi ze sceny zastaje Sam i wchodzi John (kapelan)

Sam podbiega do Johna , siedzącego przy kapliczce-

Ojcze .. jakie to szczęście ze Cię spotkałem..
Sprowadza mnie prośba do Ciebie gorąca

John

No wiesz..
Spokojnie myśleć
Ktoś przecież nie może
Jeżeli nie śpi
O tak późnej porze
Mów co Cię trapi..

Sam-

Trapi?!
Jeśli to utrapienie
To niech się nie skończy !
Ojcze mój Drogi
Ja taki szczęśliwy
Że nie wiem
Czy jestem martwy
Czy żywy!
Właśnie zażyłem
Najsłodszy narkotyk
Me zmysły rozpala
Najświętszy Jej dotyk

John-

Maryśka?

Sam-

Nie.. Marlena.

John-

A to takiego nie znam ..

Sam-

To Kobieta

John-

O..
Młody człowieku
To już jest po Tobie
Już jesteś blady
Niczym trup w grobie
Poważnie Stary
Masz przechlapanę
Kochają..
Ha! Do czasu
Aby zadać ranę !
Nie dla mnie
Takie chodzenie za rękę
Nie dla mnie
Tak wielką przeżywać mękę
Nie dla mnie
Tak wielkie żywić katuszę
Nie mi oddawać
Swoją piękną duszę..
Nie mi..

Sam-

Pobrać się z Nią pragnę

John-

To bomba Stary!
Moje gratulacje
To wręcz niedomiary !

Sam-

Lecz bez kapelana
Na nic me zamiary
Ty wciąż jesteś księdzem
A przynajmniej byłeś ..

John-

Czego Ty się chłopie dzisiaj nawąchałeś?
W jakim świecie żyjesz
Ślubu ja dwa lata temu udzielałem
Nawet ja przysięgi w ten czas zapomniałem

Sam-

Po co te przysięgi tu o miłość chodzi..!

John-

O miłość powiadasz ?
Ach.. wy głupi młodzi!
I przysięgi ma nie być?

Sam-
Aha

John-

Świadków?

Sam-

No

John-

Kochasz Ty ja chociaż?

Sam-

Kocham ją nad życie

John-

Kiedy chcesz się chaitać ?

Sam-

Jutro o świcie

John-

Podaj proszę miejsce

Sam-

Tu w tym że parku małym

John-

Sprawa załatwiona
mowie serio stary

Sam-

Dzięki Tobie ojcze

Rzuca się w ramiona

John-

Ej no spoko młody
Aby Was ochaitać mam swoje powody

Sam daje mu pieniądze i schodzi ze sceny.

KONIEC SCENY TRZECIEJ...